czwartek, 18 października 2018

ILOVEYOU - Bezpieczeństwo w sieci #3

Gdybyś dostał/a e-mail o takim tytule to otworzyłbyś? A jeśli już tak to pobrałbyś plik (miał być listem miłosnym) który jest do niego załączony? 
Coś takiego stało się, 18 lat temu. W 2000r. wirus ten zainfekował około 10%(!) komputerów które miały dostęp do sieci! 10% - jest to tak ogromna liczba, że aż trudno sobie wyobrazić. 

Robak pochodził z Tajlandii i też stamtąd przyszła pomoc, a konkretnie od Narinnata Suksawata napisał on bowiem program który wykrywał niepożądane oprogramowanie, usuwał je i przywracał utracone pliki. 

Jednak straty były bardzo duże i dotknęły nawet Biały Dom, czy bardzo duże koncerny np. Ford. 
A jak działał wirus? Wysyłał się sam do osób które były w książce adrosej osoby do której przyszedł. Nie ciężko więc dojść do wniosku, że tak naprawdę te 10% to i tak dobrze, bo mogło być znacznie gorzej. 

A tak pisano o nim 18 lat temu (źródło: Interia)
Zaledwie w ciągu kilkunastu godzin po świecie rozpanoszył się nowy wirus komputerów i to w kilku odmianach. Roznosi się przez pocztę elektroniczną oraz - tu nowość: przez systemy "instant messaging" umożliwiające internautom pogawędki w sieci.

Według mnie jest to  jeden z ciekawszych epizodów internetu o którym warto wiedzieć.

A tak to wyglądało:














(Źródło)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ładowarka w gniazdku – czy pobiera prąd?

Pewnie wielu z was odłącza ładowarkę z kontaktu, gdy nie ładuje telefonu po to, aby nie pobierała ona prądu i na pewno też wielu z was zosta...

Najpopularniejsze